
Z rybami tata Bogdan oswoił go w zasadzie na siłę. Zabierał czteroletniego Grzesia na ryby, żeby w ogóle dostać od szanownej małżonki zgodę na to czasochłonne hobby. Tak właśnie tata, który sam nosił w domu uroczą ksywkę – „Tata Rybopata”, stworzył szalonego wędkarza, a potem zamiłowanego ichtiologa.
– Tata zmontował mi tzw. bacik, czyli wędkę bez kołowrotka z cienką żyłką, żebym co rusz nie dopytywał, czy coś na jego wędkę bierze – śmieje się Grzegorz Kwasigroch.
– Z czasem, poprzez szkółkę wędkarską, zacząłem „karierę” zawodniczą. W wieku 9 lat byłem mistrzem koła wędkarskiego, potem rejonu, aż w wieku lat 15 wygrywałem już w całym toruńskim Okręgu PZW.
Jak ryba w wodzie
Gdy Polska zaczęła aspirować do Unii Europejskiej, większość jego kolegów po maturze chciała zostać ekonomistami. Padło i na niego. Jednak w trakcie pierwszego roku studiów ekonomicznych szybciutko zrozumiał, że to nie jest jego droga. Zdecydował się więc na profil rybacki na UWM Olsztyn.
– No, gdy trafiłem do Kortowa, poczułem się dosłownie jak ryba w wodzie. Na roku było pełno podobnych do mnie „oszołomów”, którzy o niczym innym nie gadali całymi godzinami, tylko o rybach, wędkach, rzekach i jeziorach – wspomina Grzegorz Kwasigroch. Było super, nawet praktykowałem na największym kompleksie stawów karpiowych w Europie – Stawach Milickich.
Gucio śpi z wędką
Gdy rok po studiach zaczął szukać pracy związanej z rybami, na rozmowie kwalifikacyjnej jego zaletą okazał się właśnie fakt tych praktyk, bo właściciel stawów w Łyszkowicach, gdzie funkcjonował 150 hektarowy „Okręt”, chciał zatrudnić kogoś, kto miał doświadczenie w pracy na wielkich stawach.
– Po kilku trudnych latach wróciliśmy z produkcją na przyzwoity poziom, ale początek nie był łatwy – mówi obecny prezes firmy. Po pierwsze dlatego, że musiałem poznać dokładnie specyfikę firmy, poznać każdy staw, a po drugie, gdy załoga zobaczyła przed sobą młokosa z długimi włosami, w ogromnej większości była pewna, że długo tu nie wytrzymam. Mylili się. Co do przyszłości, to absolutnie nie obawiam się o zbyt ryby, tu pojawia się szereg nowych możliwości, a jedyne czym się martwię, to problemy środowiskowe, a konkretnie braki wody i presja państwowych zwierząt chronionych na nasze, niepaństwowe ryby – wymienia Grzegorz Kwasigroch.
– Aaa, byłbym zapomniał, jest jeszcze jedna rzecz optymistyczna dla przyszłości rybactwa – moje dzieci – Gaja i Gucio są zakochane w rybach, a Gucio po prostu śpi z wędką – śmieje się szef gospodarstwa w Łyszkowicach.
– Co do przyszłości, to absolutnie nie obawiam się o zbyt ryby, tu pojawia się szereg nowych możliwości, a jedyne czym się martwię, to problemy środowiskowe, a konkretnie braki wody i presja państwowych zwierząt chronionych na nasze, niepaństwowe ryby
Grzegorz Kwasigroch
GOSPODARSTWO RYBACKIE ŁYSZKOWICE SP. Z O.O.
ul. Szkolna 18/2
99-420 Łyszkowice
tel. 507 164 222